Wolfgang Todbringer rozpami?tywaj?c ostatnie zdarzenia, le?a? w lazarecie razem z reszta swoich ludzi, po najkrwawszej bitwie jak? by?o im dane stoczy? na ulicach Miasta Pot?pionych. Zewsz?d dolatywa?y go poj?kiwania, utyskiwanie na los i przeklinanie Sigmarytów. Jedno trzeba by?o przyzna? zas?yszanym opowie?ciom – wyznawcy M?otodzier?cy to jednak bitne sukinsyny!
Spod ich ciosów uda?o si? wywin?? tylko nizio?kowi – Furfootowi i jednemu z my?liwych. Teraz we dwóch dogl?dali towarzyszy. Jeden zmienia? opatrunki, nalewa? wod? w kubki lub nabija? fajki tytoniem, a nizio?ek gotowa? nieustannie lecznicze napary oraz straw?, po której poharatani towarzysze szybciej wracali do zdrowia.
Wolf by? z?y na kuchcika i strzelców, ?e dali im za ma?a os?on? ze swojej broni dystansowej, ale nie ma co p?aka? nad rozlanym mlekiem. Natomiast by? pe?en podziwu i uznania dla Grety, która pad?a tu? przed nim pod napieraj?cymi zewsz?d pomagierami ?owców Czarownic. Bez dwóch zda? sta?a si? dwa razy bardziej do?wiadczonym wojownikiem od m?odego Hansa, którego troch? zawstydza?a t? kwesti?. Szkoda tylko, ?e pistoletowy wystrza? niemal z przy?o?enia jaki zafundowa? jej krasnoludzki pirat tak bardzo j? oszpeci?. Widzia? spojrzenia pozosta?ych, którzy odwracali wzrok na jej widok i ukradkiem wykonywali gesty odp?dzaj?ce z?o. Dobrze, ?e Hans od dawna smaruje do niej cholewki to mo?e nie b?dzie zwraca? uwagi na drobne mankamenty w urodzie dziewki...
Sk?d u licha wzi?? si? tam ten przekl?ty krasnoludzki pirat?! Na Ulryka, no sk?d?! - zawy? nagle dowódca Middenheimczyków, unosz?c si? na ?okciach w swoim pos?aniu.
Spokojnie Kapitanie, prosz? to wypi?... - uspokoi? po chwili Wolfganga nizio?ek Willy.
Najlepiej ze wszystkich jak zwykle wyszli woje z Werwolfu oraz Hans Bastard. M?odzik mo?e jeszcze nie dokona? ?adnych spektakularnych czynów ale ewidentnie Ranald mu sprzyja?. Do tego zahartowa? si? i zm??nia?, Jeszcze nadejdzie jego czas.
Grosbadowi mo?e si? co jaki? czas odnawia? stara rana, tak przynajmniej wspomina? medyk.
Otho natomiast dosta? lekkiego rozstroju nerwowego gdy Fanz-Josef wypali? ze swojej „?licznotki” wprost w zbit? ci?b? przeciwników. Rechota? przy tym op?ta?czo i wykrzykiwa? obelgi pod adresem Sigmarytów. Co zrobi?, ?e stary pryk nie zauwa?y? w tej gmatwaninie cia? i broni Wisberga?:/
Na ca?e szcz??cie tylko go zrani?, natomiast fragment urwanej kolczugi Otha za?atwi? jednego z ch?do?onych ?owców – to by?a prawdziwa ?aska Ulryka. No mo?e jeszcze wtedy gdy Pan Bitwy wys?ucha? mod?ów kap?ana i spu?ci? swój olbrzymi m?ot na jednego z ?owców Czarownic, którzy zamierzali si? swym mieczem na Wolfganga. W?a?nie Kap?an! Gdzie u licha podzia? si? ten ca?y Herr Lupus, który namówi? ich do tej strace?czej wyprawy?
Widzia? kto? kap?ana?! Wydar? si? ponownie Wolfgang do swoich ludzi.
Mam nadzieje, ze nie uciek? z Twoim z?otem – zachichota? Kurt.
Widzia?em Kapitanie jak pada? gdy nie zd??y? si? zas?oni? przed uderzeniem cepem – odpar? z ko?ca pokoju Franz-Josef.
Kapitan Todbringer zafrasowa? si? na te wie?ci, ale z kap?anem czy bez to Przekl?te Miasto jeszcze us?yszy o Pos?a?cach Ulryka!
Po tych przemy?leniach Wolfgang zapad? w zdrowy-g??boki sen...
Potyczka z ?owcami Czarownic by?a naprawd? emocjonuj?ca, a Kpt.Hak dowodz?cy t? Inkwizycj? bardzo sprytnie rozstawi? si? ma?ymi grupkami uderzeniowymi, rozsianymi po ca?ej niemal Jego kraw?dzi. W pierwszej cz??ci gry s?abo wychodzi?y mi rzuty, mimo kostek kr?c?cych spektakularne b?czki mrugaj?ce do mnie cudownym wynikiem 6, ech... :/
Pó?niej by?o zdecydowanie lepiej i uda?o mi si? zmusi? ?owców do wykonywania testów rozbicia, które zacz??em wykonywa? jako pierwszy. Pogrom w szeregach wroga sia?a Greta z Kapitanem, któremu w sukurs w pewnym momencie przyszed? kap?an spuszczaj?c na ?eb jednego z ?owców „Hammerschlag”- m?ot Ulryka. Zarówno Greta jak i Kapitan zdj?li ok 2-3 modeli przeciwnika na g?ow?.
Niez?ym celem popisa? si? tak?e Franz-Josef, czyli marksman z gar?aczem. Wypali? w walcz?cy t?um i zrykoszetowa? od fllagellanta jednego z moich bohaterów – na szcz??cie tego z dwoma ranami. Jakby tego by?o ma?o tu równie? wypad? rykoszet, który zrani? z kolei najbli?szego ?owc?! W efekcie tej salwy flagus oraz ?owca przywitali si? z Morrem., he-he ;]
W ferworze walki nie sprawdzi?em niestety dalszej linii zasi?gu blunderbussa, a chyba by?o ca?kiem prawdopodobne, ?e za?apa? by si? na trafienie z owego gar?acza ostrzeliwuj?cy moich ?uczników wra?y halfling i kolejny fllaglant! Grrrr – m?dry Ulrykowiec po szkodzie. No ale po takiej dawce emocji jak dwa identyczne krytyki z rz?du nagrodzone zgonami mo?na si? zapomnie?. ;)
W sumie po stracie ¾ stanu osobowego bandy mog?em dobrowolnie uciec, ale poniewa? przeciwnikami moich Middenheimersów byli ?owcy czyli rywalizuj?cy z wyznawcami Ulryka kult Sigmara zaryzykowa?em dla fluffu walk? do samego ko?ca...
Bitw? mo?na by opisa? naj?atwiej w sposób nast?puj?cy: natarcie sigmaryckiej Inkwizycji – kontratak Ulrykowców – wsparcie Sigmarytów ko?cz?ce rozgrywk?.
Gra z Tomkiem by?a jak zawsze sympatyczna i emocjonuj?ca :)
Sekwencja po bitwie:
Kapitan Wolfgang Todbringer : pauzuje nast?pna bitw?, + 1 LD
Champion Otho Wisberg: – 1 I za oberwanie z gar?acza, + 1 A
Champion Kurt Grosbad: stara rana, + 1 WS (wyrówna?o si? do poziomu startowego za -1 WS z poprzedniej bitwy :P)
Youngblood Greta Ulricsdotir: poharatana twarzyczka, od teraz wzbudza strach, skill – strike to injure
Youngblood Hans Bastard: hate Kpt. ?owców Kaspar Hagelman, + 1 T
Pirackim (jednym) okiem, czyli bitwa z perspektywy Kapitana Haka...
Nie b?d? ukrywa?, i? bitwy z Dwalthrimem oczekiwa?em niecierpliwie, od pocz?tku kampanii, a w zasadzie i d?u?ej - wieki ju? ca?e min??y, odk?d mieli?my okazj? razem zagra?. Rado?? by?a tym wi?ksza, ?e adwersarzem moich ?owców Czarownic w tej potyczce mieli by? najemnicy z Middenheim - spo?ród najemniczych band raczej niecz?sty widok (a przynajmniej ja ju? dawno nie mia?em z nimi do czynienia), dodatkowo wspierani przez Kap?ana Ulryka. Sk?ad ilo?ciowo-jako?ciowy bandy bardzo zbli?ony do mojej, co zapowiada?o wywa?on?, cho? bez w?tpienia krwaw? i zajad??, potyczk?!
Scenariusz wybrali?my zupe?nie zwyczajny: standardowy podr?cznikowy "Breakthrough". Wypad?a mi rola obro?cy, któremu nie wolno dopu?ci?, by oddzia?y wroga przedar?y si? na drug? stron? pola bitwy...
Jako obro?ca w tym scenariuszu mia?em do?? du?? dowolno?? w rozstawieniu swoich podkomendnych (gdziekolwiek na stole, byle nie bli?ej ni? 14" od modeli wroga). Nie wiedz?c jeszcze, jak? taktyk? obierze Dwalthrim, i jak? drog? skieruje na mnie swoich wojaków, skorzysta?em z tej mo?liwo?ci i podzieli?em band? na cztery zró?nicowane grupy operacyjne. Wprawdzie rozpraszanie swojej bandy w ruinach Miasta Pot?pionych nie jest z regu?y najlepszym pomys?em, na jaki mo?e wpa?? dowódca, w tym wypadku by?a to cz??? uknutego przeze mnie planu, który zak?ada? obj?cie zasi?giem stra?y (i ewentualnych szar?) ca?ej szeroko?ci sto?u, by niezw?ocznie wi?za? walk? wr?cz wrogich wojowników zmierzaj?cych ku zwyci?skiej kraw?dzi blatu (wystarczy?oby, by dwóch Middenheimerów zdo?a?o si? przecisn??, bym po?egna? si? ze zwyci?stwem!). Równocze?nie grupy by?y na tyle blisko siebie, by w razie potrzeby w ci?gu 1-2 tur przyby? sobie z pomoc?, je?eli zajdzie taka potrzeba.
Szybko okaza?o si? jednak, i? Dwalthrim nie planuje za bardzo rozdziela? swojej bandy, która ruszy?a na mnie w miar? zwart? kolumn?, wysy?aj?c przodem zwiadowców w postaci my?liwych i nizio?ka, którzy, skradaj?c si? po wy?szej kondygnacji jednego z pobliskich budynków, mieli zasypa? mnie z ukrycia gradem strza?, nie przejmuj?c si? zbytnio, i? z daleka szyje do nich z kuszy Kaspar Hagelmann, dowódca moich ?owców Czarownic.
Zanim jednak walka strzelecka rozgorza?a na dobre, jedna z moich silniejszych grup uderzeniowych, w sk?ad której wchodzili mi?dzy innymi krasnoludzki pirat-zabójca Grondi Aldriksson oraz pokutnik-flagellant Szalony Heinrich, dopad?a skradaj?cych si? poprzez zrujnowane domostwo najemników z Miasta Bia?ego Wilka...
Sykn??y miecze, hukn??y pistolety, z wielu gardzieli doby? si? bojwy okrzyk i zgie?k bitwy rozgorza? na dobre, by d?ugo nie móc ucichn??...
Przebieg walki dobrze w skrócie opisa? Dwalthrim: po pocz?tkowym impecie mojego uderzenia i kilku pierwszych trupach, które pad?y po stronie Middenheimerów, przyst?pili oni do kontruderzenia, na tyle skutecznego, i? moja pocz?tkowa euforia i narastaj?ca pewno?? zwyci?stwa mocno zachwia?y si? w posadach. Obaj rzucali?my do boju kolejne fale nadci?gaj?cego wsparcia, ale do?? szybko straty po obydwu stronach sprawi?y, i? musieli?my liczy? si? z ewentualno?ci?, i? nasze bandy zdecyduj? si? wzi?? nogi za pas. Jednak?e wielka by?a zawzi?to?? wyznawców obydwu rywalizuj?cych ze sob? bogów i nikt nie my?la? ucieka?, czy to w sposób zorganizowany, z rozkazu dowódcy, czy te? w sposób chaotyczny, spowodowany strachem przed hardym przeciwnikiem.
R?ka losu tocz?ca ko?ci ostatecznie doprowadzi?a jednak do tego, i? pierwsi do ucieczki rzucili si? wyznawcy Ulryka - zdziesi?tkowani, ale hardzi: ust?pili pola zapewne tylko dlatego, i? zdecydowana wi?kszo?? ich towarzyszy le?a?a ju? martwa, czy te? nieprzytomna gdzie? w ruinach...
Kolejne moje zwyci?stwo w tej kampanii (do tej pory przegra?em jedynie z Radkiem i jego skavenami) tak jak i poprzednie okupi?em do?? sporymi stratami. Prawdziwa chwila prawdy nadesz?a jednak po bitwie, gdy mia?o si? okaza?, kto szybko wyli?e si? z ran, a kogo powita Sigmar w za?wiatach. O dziwo jednak Sigmar powita? - spo?ród ponad dziesi?cioosobowej grupy kandydatów na denaty - jedynie jednego z flagellantów i zelot? - jaka? strata finansowa, nie oszukujmy si?, jest, ale mog?o by? du?o gorzej.
Straty zosta?y jednak szybko przes?oni?te przez liczne korzy?ci, jakie po bitwie odnios?em, przede wszystkim w postaci do?wiadczenia, jakie zdobyli moi ?owcy. Kapitan si? wzmocni? (+1T), jeden z ?owców nauczy? si? nowej umiej?tno?ci, ale co najwa?niejsze: do grona bohaterów do??czy? Szalony Heinrich, doceniony za swoje osi?gni?cia w m?óceniu cepem. Drugi z prze?y?ych flagellantów sta? si? bardziej ?ywotny (+1W), z kolei zelota nabra? wprawy w szybszym ok?adaniu wrogów zdech?? ryb? (+1A). Wspomnie? te? nale?y o Grondim Aldrikssonie, który wytrze?wiawszy nieco, nauczy? si? nieco szybciej reagowa? (+1I).
Równie? finansowo nie wyszed?em najgorzej: zebrany Wyrdston sprzeda?em za 70 zk, z czego od razu 20 zk posz?o na utrzymanie krasnoludzkiego pirata i halfli?skiego zwiadowcy. Pozosta?ych 50 zk jeszcze nie wyda?em, ale najprawdopodobniej skusz? si? na wynaj?cie kolejnego flagellanta...
Podsumowuj?c krótko, by?a to kolejna krwawa i epicka bitwa w tej kampanii - a? dziw, ?e po kolejnej takiej jatce moja dru?yna jeszcze stoi na nogach, ale wiem jedno: je?eli Sigmar b?dzie im b?ogos?awi?, jak do tej pory, niejednym mnie jeszcze zadziwi?!
Na zako?czenie zapraszam do obejrzenia galerii zdj?? z klubowego spotkania w dniu 14.02.2012.