Na pierwszym, marcowym spotkaniu testowaliśmy scenariusz mojego autorstwa pt.
Stara_Karczma. Pomysł na scenariusz był prosty: wykorzystać działo z WFB, tak żeby było dużo "kabuuum" i funu z gry.
Tego wieczora nawiedził SDK po dłuższej przerwie reprezentant krakowskiej załogi Treasure Hunters - "Nahar." Paweł jest mordheimowym weteranem i turniejowym wygą jeszcze z czasów Nowych Gildii i większości osób nie trzeba go przedstawić. Przeciw moim Ulrykowcom wystawił mniej liczną i doświadczoną bandę Piratów, za to uzbrojoną po zęby.
Tak się złożylo, że przez większość czasu udawało mi sie wyrzucić większy wynik i kontrolować pijane krasnoludy strzelające z armaty i kusz w nasze bandy. W jednej z pierwszych tur pijany brodacz z kuszą odstrzelił niejaką Angelę - pirackiego młodzika bądź oficera.
Z dwa czy trzy razy wystrzeliłem z tej harmaty, ale poza wywróceniem pirackiego strzelca nic więcej nie wskórałem. Piraci natomiast w odwecie ustrzelili ze strzelb dwóch krasnoludów.
Dużo ciekawiej zaczęło się dziać, gdy obie bandy zaczęły sie wspinać po schodach i ścianach na podest, na którym znajdowały sie ruiny karczmy oraz działo z pijaną obsługą.
Niziołkowi w końcu udało sie coś ustrzelić i strącił z podestu jednego z zapitych brodaczy. Niemal natychmiast został on zaszarżowany przez młodzika - Hansa Bastarda, jednego z wojów z Werwolfu, oraz championa Otho Wisberga, który znajdował sie pod wplywem "wilczego głodu" (frenzy) czyli łaski Ulryka sprowadzonej nań przez kapłana w pierwszej turze gry.
O dziwo i zgrozo, ochlany krasnolud zdzierzył po mojej szarży wszystkie osiem ataków jakie mu wypłaciłem! Nawet usilował się jeszcze odgryzać i wywrócił mi jeden z modeli. W kolejnej turze na szczęście go wykończyłem.Krasnoludy przy dziale w zamian zatłukły młotkami wilka - towarzysza kapłana.
Tymczasem u szczytu schodów rozgorzała walka z piratami. Częśc Middenheimerów m.in. Kapitan i młódka Greta z braku miejsca ruszyli na pozostałe przy życiu krasnoludy.
Szarża piratów weliminowała jednego mojego wojownika i strąciła ze schodów kapłana. na jego miejsce wskoczył Otho Wisberg, który halabardą i czterema atakami gładko torował sobie drogę po schodach w górę podestu. Na dzień dobry wy eliminował, pirackiego bohatera stojącego mu na drodze, żeby później pomóc chłopakom z Werwolfu z ich przeciwnikami.
Kapitan Todbringer w międzyczasie, zaszarżował krasnoludzkiego Thana, którego wy eliminował tuż przed końcem rozgrywki czyli w 9-10turze. Greta wraz z drugim championem Kurtem Grosbadem tłukli sie z ostatnim krasnoludem, a Piracki kapitan zdał test rozbicia i przejął działo, którym następnie wypalił w moich ludzi. Młódce i krasnoludowi udało sie uniknąć pocisku, natomiast Kurt nie miał tyle szczęścia i wysłało go w chmury w objęcia Morra. Armatni pocisk jeszcze po drodze ogłuszył nadbiegającego Hansa. Kolejny wystrzał z harmaty trafił idealnie w szczyt schodów, obejmując swoim zasięgiem aż pięciu moich zalogantów! Zrobiło mi się słabo, a Nahar triumfalnie po piracku zarechotał. Jednakże Ulryk był łaskaw dla swoich sług i niehonorowy pocisk armatni zdjął tylko jednego wojownika! Przeprowadziłem kontr natarcie, aby wesprzeć Gretę walczącą z dwójką piratów. Halabarda Otha wy eliminowała strzelca, a ostatni krasnolud zestrzelił z kuszy pirackiego kapitana z podestu. Zdziesiątkowani rabusie umknęli czym prędzej na swój statek.
Sekwencja po bitwie:
zdobyłem ok. 90 zk, 2 łuki, 3 młoty, 2 lekkie pancerze i beczkę Bugmana, ha!
Rozwoje: Kapitan Wolfgang Todbringer: skill - streetwise, Kurt Grosbad -1 M oraz skill - expert swordsman, Otho Wisberg +1 W (teraz ma już 3[sic!]), Kapłan Hainrich Lupus + 1 T, Hans Bastard: skill - sprint
Woje z Werwolfu: +1 I, Franz-Josef +1 LD. Jeden z wojowników na stałe zadomowił się w Ogrodach Morra.
Sam scenariusz okazał sie niezwykle ciekawy i emocjonujący, dający dużo frajdy z gry. Podwyższenie do jego rozegrania okazało się wręcz niezbędnym elementem terenu. Gdyby ktoś z was miał jakieś własne uwagi odnośnie "Starej Karczmy" to zapraszam do podzielenia się tymi spostrzeżeniami na
Forum.