Kampania BTB - relacja z czwartej bitwy (03.12.2013)

W dniu wczorajszym odbyła się czwarta bitwa w klubowej kampanii Border Town Burning. Zdjęcia z potyczki znajdują się w klubowej galerii: http://debowatarcza.vot.pl/spotkania-klubowe/category/162-20131203-staromiejski-dom-kultury, natomiast poniżej przedstawiamy relacje uczestników, zamieszczone na forum Azylium.

Obecni gracze i rozgrywane scenariusze:

  • Fantastory (Undead) vs Kapitan Hak (Dwarf Treasure Hunters) - Tainted Copse
  • Skavenblight (Ogre Maneaters) vs Staś (Black Dwarfs) - Avalanche
  • Telchar (Marauders of Chaos) vs Necroduckey (Orcs & Goblins) - Avalanche
  • Vercy (Merchant Caravan) vs Catachanfrog (Witch Hunters) - Traces to Emprise
  • Warboss Krzychu (Battle Monks of Cathay) vs Bartek (Beastmen Raiders) - Traces to Emprise

Dziś grałem z Natalią scenariusz Avalanche i cieszę się że zagraliśmy ten scenariusz bo miałem mało czasu i bałem się że będę musiał przerwać gre w trakcie i popsuć komuś zabawę. Naszczęście lawina szła mega szybko i wcześnie skończyliśmy.

W mojej pierwszej turze przyszły nurglingi i zaczeły rozdawac dobra, mi dostało się 1 mutacja (macka) i 2 shardy oraz -1 do mova na jedną bitwe i to na obu gaolerach. Bałem się że ten -1 sprawi że ich starce naszczęście wszyscy dotali żywi i jest to pierwsza bitwa bez straty. Generalnie super bitwa i jak zwykle było miło

Staś

 

Wstyd i hańba. Gdyby Mordheim był grą komputerową WH zapewne zyskaliby achievement "Skaven style" albowiem po raz trzeci opuścili pole bitwy na roucie (voluntary tym rzem). Vercy trzymał mnie w szachu ze wszytkich stron: z jednej strony wózek z dwoma marksmanami z BS5 i obstawą rycerzy na koniach, z drugiej spellslingerzy z fireballem i silver arrows a po środku kilku chłopa do CC. Scenariusz (Traces to emprise) był o tyle trudny, że dział się podczas burzy (tempest) i każdy kto próbował biec wywracał się gdy zwalił inicjatywę. Po dwóch upadkach zrezygnowałem z biegania i moi WH właściwie kręcili się w kółko po pustym placu próbując wystrzelać to co się da - poza fartownym strzałem jednego huntera, który zdjął z wozu marksmana, reszta tradycyjnie waliła rzuty ile wlezie. Jeżeli chodzi o objectivesy scenariusza mój warrior priest z ld 9 zdobył 2 punkty informacji u prostaków z cathayu :-/. Zdecydowałem się na routa po stracie kapitana (ściągniętego przez maga) i dwóch psów.
No cóż, życie się toczy, nikt nie zszedł poza psem, awanse były i eksploracja także. W sumie mimo rozczarowującego performance moich łowców (jeżeli chodzi o rzuty i brak jakiejkolwiek strategii z mojej strony) gra była fajna, pierwszy raz widziałem karawanę w akcji nie wspominając o piromaniaku, który mimo wszytko jest rzeczywiście zabawny z tymi rakietami:-)
Dzięki za grę Vercy, mam nadzieję, że jeszcze walniemy kiedyś partyjkę.

P.S Potrzebuję więcej crimson shade'a.

Catachanfrog

 

Zagraliśmy ze Stasiem lawinę i na szczęście nie wypadła tak fatalnie, jak na jednym z pozostałych stołów. Tzn. zdołaliśmy uciec na bezpieczną odległość i dopiero wtedy dążyliśmy do walki. Walki było niewiele, tzn. mój dzielny łowca i górski przewodnik przewrócił dwa razy jednego informatora chaotycznych krasnoludów, ale przynajmniej tyle. Z nowonabytej armatki bałam się strzelać, bo lawina mogła zejść równie dobrze z drugiej strony, a wówczas... mogłoby być niewesoło. Tak jak np. u pewnej bandy kupców, gdzie spod śniegu nie wydostał się nikt spośród zasypanych...

Bardzo fajnym akcentem były dary Papy Nurgla. Wprawdzie jednego młodzika spowolniła sraczka, ale za to pozostali zostali nagrodzeni demoniczną duszą (4+ save przeciw czarom) i wielkim szponem. Nie wiem tylko, co w związku z tym szponem - tzn. wiem, że typ nie może mieć dwuraka ani broni jednoręcznej w tej zmutowanej łapie, ale może nosić tę swoją armatkę? Jak nie, to oddam komu innemu.

Został więc remis, czyli dla mnie bomba, bo za wygraną CP nie dostaję, a im mniej walki, tym lepiej. W eksploracji znaleziono jakiegoś rannego, wygłodniałego włóczęgę. Odbyło się wśród ogrów demokratyczne głosowanie, co to by z nim zrobić, ale przed demokracją doszedł do głosu głód łowcy i cóż... kolacja była przednia.

Wiele prócz tego się nie zdarzyło, jeszcze nurglingi przyniosły dwa dodatkowe skarby, co dało nam zarobek łącznie 100 gc. Razem z oszczędnościami mamy sporo do wydania. Poza najemnikiem, który wydaje się w tym momencie wręcz konieczny, zastanawiam się, w co pójść - gnoblary? Dziwny ekwipunek? Mapy Cathayu, w nadziei na Belandysha lub chociaż starą wiedźmę? Zbroje już mam, ciekawe przedmioty z listy bandy też. W ludków na razie nie chcę iść, choć stać mnie na bulla lub tygryska, ale jednak na razie wolę inwestować w jakość.

Skavenblight

 

Kupcy van Vercy'ego kontynuują dobrą passę bojową, choć głównie dzięki licznym najemnikom i skupieniu się na zarabianiu kasy.

Duet Kupiec + Kitajski kupiec to handlowe combo godne polecenia, wyprzedając nagromadzony dotychczas stuff zarobiłem łącznie z eksploracją 272 gc. Dla chętnych mam jeszcze na handel trochę crimson shade.

Drugi Duet Magician + Warlock też kopie mocno w dupcię, zwłaszcza po rozwojach.

Reszta nie wykazała się dotychczas jakąś szczególną wartością.

Ogólnie scenariusz traces to emprise, jest dużo łatwieszy gdy dysponujesz konnymi, którzy w ekspresowym tempie zajmują teren. Witch hunterzy nie mieli za bardzo pomysłu na tę walkę i tak sobie spacerowali po placu pod gradem bełtów i magicznych pocisków. Co skończyło się w efekcie woluntary routem. Ja po przepytaniu kitajskich mieszkańców wioski zdobyłem dodatkowy CP i moge teraz wyybrać sobie scenariusz, nawet wiem jaki wybiorę.

Vercy

 

Nasz wczorajszy scenariusz (lawina) zaczął się dla kupców całkiem wesoło bo nawet udało się zdjąć ze 2 gości w strzelaniu (Magican rlz!). Walka wręcz też nie przedstawiała się tak strasznie. Niestety lawina położyła kres wszystkiemu i finalna klepanina została przerwana w najgorętszym momencie, gdy wóz wjechał w środek walki i sporo się mogło wydarzyć.

Moje jedyne ofiary po bitwie to goście przysypani lawiną. I wszystko byłoby pięknie gdyby nie rzuty na przeżycie (czyli cztery 1 z rzędu!). Wszyscy poszli do piachu w tym dwóch bohaterów i najemnik :/

Na szczęście eksploracja trochę mi to wynagrodziła i mam ponad 90gc na odkupienie strat.

Telchar

 

W czwartej bitwie zmierzyłem się z Romkiem i jego nieumarłymi. Scenariusz, jaki rozegraliśmy (z mojego wyboru) był to bardzo przeze mnie lubiany "Tainted Copse". Dla niewtajemniczonych: nawiedzony, spaczony las, w którym zakrzywienia czasoprzestrzeni i inne paranormalne zjawiska, niezwykłe nawet jak na świat Warhammera, są na porządku dziennym. Cel: odnaleźć drogę przez las i dotrzeć do miejsca na przeciwległym krańcu stołu.

Taktykę obrałem następującą: podzielić moją (już stosunkowo liczną) bandę brodaczy na trzy grupy, z których każda wkroczy w inny sektor lasu, licząc na to, że wspomniane "zakrzywienia czasoprzestrzenni" przeniosą co najmniej jedną z grup możliwie blisko celu wędrówki. Taktyka okazała się skuteczna, choć - jak to zwykle bywa - tylko częściowo. Otóż faktycznie większa grupa moich krasnoludów zdołała "teleportować się" na drugą stronę stołu, ale... to samo udało się sporej części bandy przeciwnika. Na domiar złego z każdej band pozostały na tyłach "niedobitki" narażone na atak przeciwnika. Gdy zatem moich trzech zagubionych krasnoludów opadła horda ghouli, wspierana przez wampira i nekromantę, zrobiło się zwyczajnie nieciekawie, nawet pomimo faktu, że w tym samym czasie, na drugim końcu stołu, zdołałem odwdzięczyć się tym samym.

Ostatecznie, gdy grupy maruderów padły pod wrażymi ciosami, rozpoczął się ostatni, bardzo emocjonujący, etap "wyścigu" (dosłownie) w postaci "kto pierwszy dobiegnie do swojej bramki". Krasnoludy w tej dyscyplinie niestety nie przodują, ale sprzyjał im wyjątkowo tego dnia kapryśny las, a raczej należałoby powiedzieć, że utrudniał życie Romkowi, w ostatniej jego turze zasłaniając mu trasę marszu i spowalniając jego modele (trudny teren).

W efekcie kolejne, czwarte już, zwycięstwo, przypadło w udziale krasnoludom. Kolejne rozwoje, awanse i bogata eksploracja - jednym słowem: błogosławieństwo Grungniego nie ustaje!

Kapitan Hak

Szukaj

Ogłoszenia

Spotkania klubowe:

 

Wtorki, od godz. 19:00.

Soboty, od godz. 9:00.

Niedziele, od godz. 11:00.

 

(prosimy o upewnienie się, czy zajęcia w danym terminie nie zostały odwołane)

  

Pokazy i nauka gry:

 

[aktualnie brak zaplanowanych]

 

Warsztaty makietowe:

 

[aktualnie brak zaplanowanych]

 

***

Tu się spotykamy:

 

Staromiejski Dom Kultury w Warszawie,

Sala "Klubowa", I. piętro.

 

***

KLUBOWY KALENDARZ!

Pinterest!

Pinterest

DT na Facebooku

Kto online

Naszą witrynę przegląda teraz 86 gości 

Logowanie