Dawno nie update'owałem bloga, więc dziś dla odmiany będzie coś makietowego...
Wiele lat temu, gdy w moje ręce wpadł White Dwarf numer 238 (a z nim figurka Aenura :) ), znalazłem tam, jak i pewnie wielu z was, pierwszy numer
Town_Cryer'a...
W TC#1 znajdował sie raport bitewny, przeprowadzony na świetnym stole, który przez wiele lat był moim wzorem jeśli chodzi o makiety do Mordheim. Na stole tym m.in znajdowała się Świątynia, która na tyle wpadła mi w oko, że zawsze chciałem coś w ten deseń wykonać, zwłaszcza że mam potrzebne do tego ruinki z WH40K.
Po ostatnich remanentach w SDK-u znaleźliśmy całkiem sporo, ciekawych odlewów z wygranych w turniejach oraz rzekome ruinki. Od razu przypomniał mi się tamten TC#1 i postanowiłem, że pierwszą Świątynie wykonam na potrzeby klubowe. Prace nad makietą z przerwami na codzienne obowiązki i czynności zajęły mi jakieś +/- 2,5 tygodnia. Do wykonania makiety użyłem:
- szpatułek laryngologicznych
- styroduru & styropianu
- Plastikowych_ruin_GW
- masy modelarskiej
- masy papierowej
- bitsów, głównie od szkieletów, zombie i paru z WH40K
- starego łańcuszka
- kleju polimerowego
- wikolu z piaskiem
- kleju cyjanoakrylowego (kropelka i pochodne ;) )
- dykty, ściagniętej ze słupa po ostatnich wyborach :)
- paru gipsowych cegiełek, kolumn i posągów
Materiały i wykonanie miało wyjsc i raczej na stówe wyszło solidnie, aby przetrwało hc turnieje i działalność klubową. Wszystkie elementy fluffowe typu ozdobniki, potepieńcy/heretycy itp.itd. zainstalowałem dodatkowo na pinach wiec może je ruszyć co najwyżej kometa Sigmara.
Tak się prezentuje efekt końcowy przed spodkładowaniem (kliknięcie powieksza foto):
W ogniu walk i turniejowych scenariuszy makieta spisała sie całkiem zacnie i miło zaskoczyła mnie grywalnością. Obecnie jest już psiknięta podkładem i spoczywa w ładowniach pirackiego statku, czekajac w kolejce do malowania ;).